czwartek, 19 lutego 2015

Ciężko..

Tej nocy spałam niespokojnie, a praktycznie w ogóle. Nadeszła wiosna, ale nie taka jak z bajek dla dzieci-kolorowa i kwitnąca. Nie. Zerwał się okropny wiatr i zaczęła się burza. Konie dostały szału. Ściany stajni i domu specjalnie kazałam zrobić takie, przez które bardzo dobrze przechodzi dźwięk. W środku nocy usłyszałyśmy z Eryką przeraźliwe rżenie Marwarii i stukanie w boks. W piżamach wybiegłyśmy do stajni. To była najgorsza burza w naszym życiu. Stałyśmy na boso na mokrej trawie, w deszczu ponieważ....... zacięły się drzwi. Weszłyśmy przez halę. La Pink i Marwaria były na zewnątrz swoich boksów. Niestety zostałam z nimi sama, ponieważ na nasz dach spadła gałąź wielkiego dębu. Eryka pobiegła ratować ,,dobytek''. Miałam wiele sytuacji, gdzie trzeba było uspokoić konie, ale tak przerażonych jeszcze nie widziałam. Wyraziste białka ich oczu i rozszerzone chrapy... Byłam sama z dwoma przestraszonymi klaczami, ogarnęła mnie panika. Mimo to musiałam zebrać myśli i zacząć działać. Pinkie dębowała.
-Spokojnie, hola , ciiiii....-uspokajałam ją.
Po paru minutach dała się grzecznie odstawić do boksu. Czułam, że jej mięśnie są nadal napięte, ale już nie w takim stopniu jak wcześniej. Zajęłam się Marwarią.
-Marwi, spokojnie. Jesteś w stajni, nic ci tu nie grozi. Cichutko już..-mówiłam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
Stuliła uszy i cofnęła się trzy kroki. Podeszłam bliżej i powoli zaczęłam głaskać ją po spoconej ze strachu szyi. Odprowadziłam ją do bosku. Na wszelki wypadek dodałam jej do wody kilka kropelek własnoręcznie zrobionego naparu na uspokojenie dla zwierząt. Wróciłam do La Pink. Dla jej relaksu, zastosowałam terapię T-Touch. Rozluźniła się. Nagle przez drzwi stajni wpadła Eryka.
-Zerwało dach!
......................

Dalej..

Ciąg dalszy...
Stakorado doskonale odnalazł się w nowej dziedzinie. Ustępowanie nie sprawiało mu szczególnej trudności. La Pink nie była chyba tego dnia w humorze, ponieważ w ogóle nie reagowała na komendy Eryki. Nie wiedziałyśmy co robić. Eryka postanowiła niedługo wystartować w konkursie mini LL w skokach przez przeszkody, więc musiała trenować. Wsiadłam na Pinkie, a Eri odprowadziła Stakorada na padok. La Pink nie ustępowała.
-Nie damy rady nic teraz zrobić.-powiedziała Eryka.
-Wrócimy do niej wieczorem, teraz odstawmy ją na pastwisko.-postanowiłam.
Udałyśmy się do siodlarni, pora na konserwację sprzętu. Zauważyłam, że skończył się owies i mieszanki. Poprosiłam Erykę, żeby zakonserwowała też moje siodło, a ja w tym czasie pojechałam do miejscowego kupca. Appaloosa Plains to taka swojska kraina. Wszędzie łąki, pola uprawne. A moim ulubionym miejscem jest mała opuszczona chatka, wyglądająca troszkę jak dawny młyn, nad brzegiem rzeki. To tam przeważnie wybieramy się na przejażdżki. \
,,Zakupy''  załatwiłam szybko. Kiedy wróciłam do domu była, ku mojemu zdziwieniu, już 16:00 !
Jak to w zimie, ciemno robi się szybko, więc kiedy wzięłam Cheridana na trening, zapadł całkowity mrok...

wtorek, 17 lutego 2015

Zwyczajnie

Zacznijmy od początku...
Obudziło minie rżenie konia. Pomyślałam, że to na pewno Cheridan. Nie myliłam się. Ubrałam się szybko, zjadłam zimne już naleśniki z żurawiną i wybiegłam do stajni. W boksie La Pink zastałam Erykę. Zdziwiłam się, ponieważ była 6:45, a Eri nie jest zwolenniczką wczesnego wstawania. Wybierała się na trening. Postanowiłam, że też potrenuje. Jednak najpierw wypuściłyśmy konie na padok. Radość koni, które po całej nocy spędzonej w stajni mogą wybiegać się w śniegu, jest cudowna. Eryka osiodłała swoją klacz. Ja pomyślałam, że mogłabym nauczyć Stakorada ustępowania od łydki. Czytałam 2dni temu w gazecie, że w kwietniu ( mamy luty ) odbędą się zawody halowe Juniorów w ujeżdżeniu. Mamy więc sporo pracy.. Staki nie należy do łatwych koni.
Nigdy nie wiadomo, co przyniesie trening...


CIĄG DALSZY NASTĄPI...